piątek, 21 lutego 2014

,,No więc musisz wiedzieć, że to było jedno z milszych zleceń"

 Jest mi niezmiernie miło zawiadomić, że skończyłam czytać jedną z lepszych, polskich książek. Poniżej dowiecie się, dlaczego.

Tytuł książki: Kota lubi szanuje
Oryginalny tytuł: Kota lubi szanuje
Autor: Michalina Kłosińska-Meoda
Wydawnictwo: Replika

„Kota lubi szanuje” to opowieść o losach Hanki, młodej kobiety, która tuż po studiach otrzymuje w spadku mieszkanie w Warszawie i tam zamierza zamieszkać. Jednak przeprowadzka z małego miasteczka do stolicy, a dodatkowo brak obok siebie rodziny czy przyjaciół nie ułatwiają startu w nowym miejscu, a jak na złość wszystko komplikuje brak środków do życia. Jedyną pociechą są dla Hani jej koci pupile, którzy towarzyszą jej na każdym kroku.
Po wielu nieudanych próbach w końcu uda jej się dostać pracę w firmie o nazwie PA-art.Niestety jest to
Jak gdyby tego wszystkiego było mało szef Hanki okazuje się pseudocelebrytą, a z jej mieszkaniem sąsiaduje agencja towarzyska o wdzięcznej nazwie „Syrenka”. Super co nie? Jak dla mnie, tak.
etat sprzątaczki, co oczywiście nie jest spełnieniem marzeń ambitnej absolwentki dwóch fakultetów…
Książkę czyta się szybko i przyjemnie, co bardzo cenie w literaturze. Muszę szczerzę przyznać, że nie czytuje zbyt często literatury polskiej. Jedynie lektury, ale to bardziej przymus... Z Panią Kłosińską-Meoda spotkałam się pierwszy raz i myślę, że w wolnej chwili sięgnę po ,,Miłosne kolizje", gdyż ,,Kota lubi szanuje" bardzo mi się podobało, wręcz zahipnotyzowało. Podoba mi się wszystko, od okładki po przesłodkie kiciusie Hanki.
Nie jest to romans z serii ,,99% miłości i 1% reszty". Mało tego, autorka nie pokazała ,,jednego typu miłości", czyli tej damsko-męskiej, ale wplotła również miłość do zwierząt, która jest równie piękna, jak ta ludzka :)
Podsumowując: Książka jest dobrą odskocznią od naszego nudnego, szarego życia i polecam ją nie tylko dziewczyną/kobietą, ale również osobnikom płci męskiej :)
Ocena: 10/10
Gwenny

Zapowiedź ,,Kota lubi szanuje"

Hej :)
Przyszłam do Was z zapowiedzią bardzo interesującej książki, autorstwa Pani Michaliny Kłosińskiej-Moeda. Naprawdę, szczerzę polecam, a za niedługo pojawi się jej recenzja :)

Gwenny

sobota, 8 lutego 2014

,,Kochałam go. Kochałam tak bardzo, że aż bolało."

Tak, wiemy dawno nas tutaj nie było, ale bierzemy się do pracy. Właściwie to Gwenny bierze się do pracy, ale zawsze coś ^.^ Przychodzę do Was z recenzją kolejnej części ,,Akademii Wampirów" czyli ,,Pocałunek cienia".

Tytuł książki: Pocałunek cienia
Oryginalny tytuł: Shadow kiss
Autor: Richelle Mead
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Od czasu walki ze strzygami, Rose nawiedzają ponure myśli, a mało tego...widzi duchy. Duchy próbują jej coś przekazać, ale czy zdążą na czas?
Mało tego, dochodzą jeszcze rozterki miłosne do jednego ze strażników - Dymitra. Rose zdaje sobie sprawę z tego, że nie może go pokochać, ale kto inny jak nie Rose wie, że zasady są po to, aby je łamać?
Na dodatek wspólny wróg Lissy i Rose, Wiktor Daszkow stanie przed sądem, a w kręgach mojorskich napięcie i nie pokój sięgną zenitu. Główna bohaterka stanie przed trudnym wyborem życia, miłości i dwóch
najważniejszych dla niej osób. Pytanie tylko...co wybierze?
Kiedy napisałam Wam, że do poprzedniej części będzie potrzebne opakowanie chusteczek, nie sądziłam, że do ,,Pocałunku cienia" będzie ich potrzeba więcej! Pani Mead ukazała dramat miłości Rose i Dymitra i to w bardzo nieszczęśliwy sposób. Chciałoby się napisać, że jest to wampirza wersja ,,Romea i Julii", ale charakter i zawziętość Rose na to nie pozwala, więc zobaczymy co przyniosą kolejne części :)
Ta część różniła się od pozostałych dwóch. Widać było jakim uczuciem darzą się Rose i Dymitr. To miłość, a nie przyjaźń grała pierwsze skrzypce. Miłość, której coś musiało przeszkodzić...
Mimo, że zakończenie najweselsze nie jest, książka mi się podobała tak jak dwie pozostałe. Brakowało mi troszkę ciętego języczka Rose, ale wszystko inne mi to wynagrodziło.
Nie chcę Wam tutaj spojlerować, bo to nie na tym rzecz polega. Napisze tyle, że musicie to przeczytać, ale tuż obok siebie musicie mieć paczkę chusteczek (jak nie dwie), jednak znając panią Mead w następnych częściach może się dużo zmienić. I mam nadzieje, że na lepsze :)

Ocena: 10/10

Przepraszam, że dawno mnie nie było, ale już biorę się za pisanie recenzji i postaram się je systematycznie dodawać :)
Gwenny

piątek, 7 lutego 2014

,,Karma jest prawdziwą suką."

Tak to znowu ja Gwenny. Muszę tym dwóm pozostałym mendą powiedzieć, żeby coś naskrobały :) To recenzja drugiej część ,,Akademii Wampirów", czyli ,,W szponach mrozu"

Tytuł książki: W szponach mrozu
Oryginalny tytuł: Frostbite
Autor: Richelle Mead
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Po ocaleniu Lissy z rąk Wiktora Daszkowa, Rose marzy już tylko o zbliżającej się przerwie zimowej. Jednak
za nim Rose uda się na wymarzony odpoczynek czeka ją egzamin z jednym z najlepszych strażników. Kiedy dojeżdża na miejsce okazuje się, że strzygi napadli na jego całą rodzinę i wszystkich zabili. Wielu morojów boi się o życie swoje i swoich dzieci, dlatego dyrektor Kirowa wysyła wszystkich uczniów Akademii na ferie do luksusowego kurortu narciarskiego.
Rose razem z przyjaciółmi wyjeżdża na zasłużony odpoczynek, jednak nie jest tak różowo jakby się zdawać mogło...
Zachwyciłam się pierwszą częścią ,,Akademii Wampirów" i od razu sięgnęłam po ,,W szponach mrozu". Książkę czyta się tak samo szybko jak jej poprzedniczkę, a pani Mead stworzyła jeszcze lepszą fabułę, która bawi i wzrusza czytelnika. Bohaterowie dalej są tak samo barwni i ciekawi, a każdy wątek idealnie dopracowany. Czytelnik czuje się, jakby to on był głównym bohaterem tej książki.
Można powiedzieć, że zżyłam się z bohaterami książki i nie chcę się z nimi żegnać, więc od razu sięgnęłam po część trzecią :)
Tak na marginesie: dla osób wrażliwych polecam przygotować paczkę chusteczek, bo bez łez się nie obejdzie, gdyż zakończenie najweselsze nie jest.
Ocena: 10/10
Gwenny

czwartek, 14 listopada 2013

,,Dawno temu zawarłam układ z Bogiem. Obiecałam mu wiarę, pod warunkiem, że pozwoli mi pospać dłużej w niedzielne poranki.”

Z tej strony pisze do Was Gwenny (chyba cały czas pisze xD) i zrecenzuje dzisiaj ,,Akademie Wampirów". Zapraszam do zapoznania się z moimi przemyśleniami :)

Tytuł książki: Akademia Wampirów
Oryginalny tytuł: Vampire Academy
Autor: Richelle Mead
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Głównymi bohaterkami tej książki są Wasylissa "Lissa" Dragomir - wampir pełnej krwi inaczej zwany morojem. Ostania przedstawicielka szlachetnego rodu Dragomirów, po tym jak jej rodzina zginęła w wypadku samochodowym. Narratorką oraz drugą główną postacią jest Rosemarie "Rose" Hathaway dampir (pół człowiek, pół wampir). Zadaniem dampirów jest ochrona przed strzygami - nieśmiertelnymi wampirami (w skrócie mówiąc to ci źli xD). 
Akcja rozpoczyna się od nagłej pobudki Rose, która usłyszała krzyk Lissy. Kiedy morojka się uspokoiła musiała zaspokoić głód. Przymusowym karmicielem od dwóch lat (czyli od czasu kiedy uciekły ze szkoły) była Rose. Karmicielami zostają ludzie (różnica między morojami i strzygami jest taka, że ci drudzy zabijają kiedy się posilają), którzy pod wpływem endrofin zachowują się jak narkomani (najłatwiej to ująć tak xD).
Tej samej nocy Rose widzi mężczyznę niedaleko okien od ich pokoju. Zaniepokojona idzie do Lissy, która używa uroku (każdy moroj ma taki dar w gratisie, aczkolwiek zabronione jest używanie go) na kolegę, aby dał im kluczyki do swojego samochodu. Niestety, endorfiny osłabiły Rose i mężczyzną, a dokładniej strażnikom udaje im się je dogonić. Zabierają dziewczyny do szkoły, którą opuściły dwa lata temu....do Akademii imienia Świętego Władimira. To tam dampiry takie jak Rose szkolą się na strażników, którzy zabijają strzygi chroniąc tym samym morojów.
Kiedy są już na miejscu czeka je ,,miłe" spotkanie z dyrektor Kirową, która łaskawie pozwala Rose zostać w szkole pod warunkiem treningu przed i po lekcjach pod okiem strażnika - Dymitra Bielikova,  który obezwładnił ją kiedy próbowały zwiać autem kolegi. Rose niechętnie przystaje na tę propozycje. Zaczyna treningi. W między czasie flirtuje z jednym z wyżej postawionych morojów, czym naraża się nie jeden raz Dymitrowi, ale wkrótce i między im pojawi się chemia :)
Jednym z problemów jest również brak specjalizacji Lissy. Każdy z morojów musi wybrać specjalizacje, czyli żywioł (do wyboru: woda, ziemia, powietrze, ogień). Jednak Lissa nie wykazuje jakiś objawów, żeby władać którymś z tych żywiołów. Potrafi jednak coś znacznie lepszego i niespotykanego....A co to jest ? Polecam zajrzeć do książki i się dowiecie :))
Czy książka mi się spodobała ? Tak, jak najbardziej. Lubie książki, w których nie brakuje humoru i nie zawiodłam się i tym razem. Rose ma cięty języczek, niekiedy jest arogancka, jednak w obronie Lissy jest gotowa zrobić wszystko. Tak, to jest prawdziwa przyjaźń, chociaż są to nierealne postacie.

Ocena: 10/10

Gwenny

środa, 13 listopada 2013

„Właściwie to dziwne, że złamane serce w ogóle jeszcze może bić"

I oto nadszedł czas na ostatnią recenzje książki z serii ,,Trylogia czasu" ;( Już się domyślacie że chodzi o ,,Zieleń szmaragdu"

Tytuł książki: Zieleń szmaragdu
Oryginalny tytuł: Smaragdgrün
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont

I nadszedł ten przykry moment gdy seria, która była dla Ciebie idealna, nieubłaganie się kończy. Tak, Gwenny ma żałobę ;(

Biedna Gwendolyn dowiaduje się, że Gideon tylko udawał zakochanie. ( ,,Zostańmy przyjaciółmi - ten tekst to już doprawdy był szczyt. Na pewno za każdym razem gdy ktoś wypowiada te słowa, gdzieś na świecie umiera jedna nimfa."). Jednak dziewczyna nie może się załamać. Ma misję do wypełnienia, w której uratuje świat (prawie jak Superman).
Razem ze swoim dziadkiem szukają odpowiedzi na różne pytania i dochodzą do zaskakujących wniosków.
Również mały gargulec jest dobrym źródłem informacji. W końcu kto nie będzie lepszym szpiegiem, niż niewidzialny demon? 
Zresztą Leslie i brat Gideona - Raphael również nie są bezwartościowi. Pomogli Gwenny rozszyfrować dziwny kod, który okazał się współrzędnymi. Co znajdowało się w owym miejscu? Na pewno coś, co bardzo ułatwi Gwendolyn wiele rzeczy :)
Po przez mało sprzyjające okoliczności losy Gwenny dowie się co kryje się pod słowami ,,Kruk na skrzydłach z rubinu niesiony, między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny, moc głowę podnosi i krąg się zamyka." Pisząc ,,mało sprzyjające okoliczności" mam na myśli chwilę, przy której ryczałam jak bóbr i z żali i ze szczęścia :)  
I wreszcie, dwójkę podróżników czeka ostateczne starcie z Hrabią De Saint Germain. Czy dadzą radę? Zostawiam to Wam do doczytania.

Ostatnia część przyniosła nam nieoczekiwane zwroty akcji i jeszcze większą dawkę humoru. Autorka zostawiła kilka spraw do rozwikłania we własnym zakresie. Mimo, że ciężko pożegnać się z tak wspaniałą serią, bardzo się cieszę, że miałam okazje towarzyszyć Gwen i innych w ich niecodziennym życiu, bo przecież rzadko kiedy ma możliwość poznania z bliska podróżnika w czasie :) 
Podsumowując: Nie zawiodłam się na ,,Zieleni szmaragdu", która jest wisienką na torcie całej trylogii. Oby powstało więcej tak wspaniałych lektur :)

Ocena: 11/10


Gwenny

 Jako bonusik dodaje kilka kolaży z filmu ,,Rubinrot". Zachęcam do obejrzenia, mimo, że film odbiega od książki :)




 

 


,,Nie ufaj nikomu i niczemu. Nawet własnym uczuciom."

Przybywam do Was z recenzją drugiej części fenomenalnej ,,Trylogii czasu", mianowicie ,,Błękitu szafiru"

Tytuł książki: Błękit szafiru
Oryginalny tytuł: Saphirblau
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont

Oto druga część przygód podróżniczki w czasie - Gwendolyn. Poznajemy dalsze losy wyprawy w przeszłość, w której Gwenn uratowała życie Gideonowi. Czekając na przeskok w czasie, Gideon po raz pierwszy pocałował Gwendolyn w jakże romantycznym miejscu....w konfesjonale :) Powracając do teraźniejszości za główną bohaterką przybył duch gargulca - Xemerius, którego cięty dowcip od razu przypadł mi do gustu.
Wyprawa po krew Lady Tilney zakończyła się fiaskiem, dlatego strażnicy usiłują wymyślić nowy plan działania, aby odkryć co takiego kryje w sobie chronograf, a aby to odkryć potrzebna jest krew wszystkich 12 podróżników. Jest jeden haczyk....tylko Hrabia De Saint Germain zna tę tajemnice i w swoich listach pisze, że owe cudo odmieni świat. Oczywiście wszyscy wierzą w każde słowo hrabiego, nie wliczając Gwendolyn, która nie polubiła się z nim po tym, jak chciał ją udusić.
Wszyscy są tak zajęci doszukiwaniem się jakiś zapisków w kronikach, że nikt nie zwraca uwagi na to, że Gwendolyn podczas jednej z elapsji spotyka swojego dziadka, jeszcze młodego Lucasa Montrose. Razem próbują się czegoś dowiedzieć, gdyż w przyszłości zostanie on Mistrzem Loży i będzie miał dostęp do szczególnych zapisków.
Pomimo, że Gwenny nie jest zwyczajną dziewczyną ma problemy takie jak każda z nas. Problemy takie jak pierwsze zakochanie, uciążliwa kuzynka oraz szkołę. Czy da sobie z tym wszystkim rade? Jak rozwiną się jej relacje z Gideonem? Czy uda jej się odkryć co ukrywa Hrabia De Saint Germain ? Aby nie zepsuć Wam świetnej lektury, nie odpowiem na te pytania.
Pozostaje moja opinia.....Czy druga część dorównała pierwszej ? Hmm....Nie sądzę.....Jest 1000 razy lepsza! Dzięki małemu gargulcowi o ciekawym imieniu, jest jeszcze weselej. Jednak dalej pozostaje jeszcze dużo tajemnic do odkrycia co nadaje aurę tajemniczości i aż chce się sięgnąć po ostatni tom.
Myślę, że ta trylogia zapadnie Wam w pamięć, tak jak mi i nawet czytając ją po raz setny będziecie płakać i śmiać się zarazem :)

Ocena: 10/10

Gwenny